Strona:Roman Szymański - Pracą i Oświatą.pdf/12

Ta strona została przepisana.

zacni, prawego charakteru, najpierwsi i najznakomitsi przemysłowcy Poznania. Fundamentem Towarzystwa tego, — jak mówi jeden z jego założycieli, p. J. N. Szulc, — była moralność, honor, oświata a mianowicie łączność między mieszczaństwem, ażeby „nie ginęło”. To też usiłowanie swe zwracali oni wprost na klasę rzemieślników, by się dźwigała z upadku, — bo nam wszystkim — są to słowa p. J. N. Szulca — brzmiało w duszy ciągle to, co nam nieustannie powtarzał Karól Marcinkowski: przemysł! przemysł! przemysł![1]

Towarzystwo to ograniczało się początkowo na szczupłém gronie przyjaciół i bliższych znajomych, było na policyi tutejszéj zameldowane, która w pierwszym czasie przysyłała urzędnika swego na posiedzenia, ale dość rychło tego zaniechała. Musiała być jednak w tém szczupłém gronie, wcale nie głośném i mało znaném, jasna, świadomość, na jakich to drogach dźwigać mieszczaństwo; musiała być tam dusza gorąca, bo ile razy w daleko późniejszych latach trzeba było członkom Towarzystwa, zachęty i bodźca, tyle razy śp. Józef Bogdański, długoletni członek Dyrekcyi, zachęcał młodszych od siebie wspomnieniami owych czasów, — kiedy to jeszcze w skromnych pokoikach odbywano schadzki i — „przy świeczce łojowéj” — jak się wyrażał, radzono nad sprawami rzemieślnika polskiego.

  1. Smutny bardzo musiał być ówczesny stan mieszczaństwa polskiego, gdy główną pobudką zawiązania Towarzystwa Przemysłowego było dla założycieli jego to: ażeby rzemieślnika polskiego, nie mającego wówczas żadnych wyższych poglądów, „odciągnąć od szynkowni”, gdzie nieraz dniem i nocą trwonił czas i zdrowie.