Strona:Roman Szymański - Pracą i Oświatą.pdf/32

Ta strona została przepisana.

i nadstawmy ucha na to, czém dmie duch czasu dzisiejszego.

Mniemam, że Panowie słyszycie wyraźnie wołające ku nam głosy: w pocie czoła twego pracować będziesz na chleb powszedni! Panowie, nie zechciejcie brać tego za retoryczną figurę. Położenie nasze zaprawdę nie jest tak różowe, aby nam miało utrudniać zrozumienie tego głosu czasu, wzywającego nas do pracy w pocie czoła, aby dźwignąć mieszczaństwo nasze z materyalnéj i moralnéj słabości.
Jakże myślimy sprostać tak wielkiéj i tak ciężkiéj pracy?

Nie inaczéj — winna zabrzmieć na to jednozgodna nasza odpowiedź: — jak tylko połączonemi siłami!
Tak jest Panowie, wszyscy winniśmy sobie podać ręce i starać się usilnie o to, ażeby idea „Pracy i Oświaty” przenikała w Towarzystwach naszych myśli, projekta i przedsięwzięcia nasze zbiorowe, była ich źródłem i podstawą, ażeby idea ta jako prąd elektryczny przechodziła i ożywiała całe mieszczaństwo nasze.

Sprawa ta przy obecnéj uroczystości, przy tak licznéj i tak godnéj reprezentacyi naszych Towarzystw, przedstawia mi się tak poważną, tak wielką, że lękam się, aby słowa moje nie robiły czasem tylko takiego wrażenia, jak zwyczajne słowo, jak zwyczajny frazes. I dla tego zechciejcie Panowie mi pozwolić jeszcze pod koniec mego odczytu zwrócić Wam uwagę na obecny stan mieszczaństwa naszego, tak, jakem Panom poprzednio skreślił