Strona:Rus Jarema Kusztelan - Ks. Patron Augustyn Szamarzewski.pdf/159

Ta strona została przepisana.

zaną była na zyski większe z drugiej strony i dlatego połączona była z wytężeniem sił, dochodzącem do najwyższego napięcia. Tylko na takiej podstawie w trudnych swych warunkach mógł był Bank Związku kroku dotrzymać spiesznemu rozwojowi Spółek, nie zdołał atoli całkiem uniknąć dysharmonji, która się wkradła z tego powodu do wnętrza organizacji spółkowej. Wobec tego, Bank Związku, dążąc do przyspieszonego rozwoju Spółek w kierunku bankierstwa, przygotowywał teren do zmiany swej bądź co bądź ryzykownej niekiedy polityki procentowej, która to zmiana wreszcie po upływie lat 20 przy nadarzającej się sposobności nastąpić była mogła.
Jeżeli pod tym kątem widzenia weźmiemy pod uwagę projekt Banku Związku i jego pierwotną politykę procentową, natenczas przyznać musimy, że nie Szamarzewski i ci, co założyli Bank Związku, mieli w końcu słuszność, jeno Łyskowski, który wyszedł z Komitetu, aby ręki swej w bankierstwie wytrawnej, nie przykładać do dzieła, które widziało mu się raczej filantropją, a nie instytucją bankową. Dzieje wszystkich banków spółkowych, nie wyłączając w tem Pruskiej centralnej kasy spółkowej, dowodzą, że Łyskowski miał słuszność, twierdząc, że żaden większy bank, czerpiąc swe kapitały ze światowego targu pieniężnego, nie może się z pod niego wyemancypować. Ale z drugiej strony powstanie Banku i jego dzieje świadczą o tem, że prawda finansowa, jaką wyznawał Łyskowski, jest bezwzględna tylko w pewnych warunkach, których wówczas nie było, a więc w praktyce nie dała się zastosować. Życie Spółek, podległe nietylko prawidłom finansowym, ale niemniej prawidłom społecznym, w czasie założenia Banku Związku oparte było przez wpływ faktów i okoliczności na różnych innych prawdach, które, oddziałując na siebie wzajemnie, w praktyce liczyć się musiały z różnemi modyfikacjami. Nie liczył się z niemi Łyskowski, dla którego,