Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

okrutnym i chcieć przedłużać ich pielgrzymkę całodzienną podróżą; ociemniali padali na kolana i czołgając się usiłowali dotrzeć do strażników przy moście, by ucałować ich ręce, podczas gdy kilku krewniaków i przyjaciół biednych chorych, którym w podróży pomagali, wytrząsało swe worki i trzosy przed oczami strażników, aby im pokazać, że istotnie były puste.
Lecz pachołków to nie wzruszało i rozpacz biedaków nie miała granic, gdy oto na ich szczęście pani na Börtsholmie nadpłynęła łodzią w towarzystwie swych pasierbów. Pośpieszyła ona na miejsce zgiełku i, skoro się tylko dowiedziała o przyczynie, zawołała: „Łatwo można temu zaradzić. Dzieci wysiądźcie na ląd i odwiedźcie waszą babkę panią Rangelę, a ja tymczasem przewiozę w mej łodzi tych pielgrzymów przez cieśninę“.
Zarówno strażnicy jak dzieci, wiedząc, że z panią Rangelą nie było żartów, gdy chodziło o ukochane jej mostowe, usiłowali minami i znakami ostrzedz młodą panią, lecz ona nic nie zauważyła, czy też może zauważyć nie chciała. Młoda ta kobieta różniła się bowiem we wszystkiem od swej krewniaczki pani Rangeli. Kochała i czciła od dzieciństwa Świętą Sycylijską dziewicę Łucję, swoją patronkę, i miała ją jako wzór w sercu. W nagrodę zato Święta przeniknęła całą jej istotę światłem i ciepłem, co się już uwidoczniało w jej promieniejącej, delikatnej postaci, której niemal dotknąć się obawiano.
Nie szczędząc uprzejmych słów chorym,