drodze wznosiła, sklepione wejście do groty.
Zaraz też konia swego ku otworowi temu skierował.
— Chwilę choć w chłodnej tej grocie wypocznę — pomyślał. — Może mi siły przybędzie, by znowu w pościg ruszyć.
Jednak gdy wkroczyć chciał do groty, uderzyło go coś niezwykłego. Po obu stronach wejścia rosły dwa krzewy lilji. Prosto i wysoko wznosiły się łodygi ich, kwieciem cudnem osypane. Biła od nich upajająca miodna woń, a pszczoły rojem wiły się nad niemi.
W pustyni onej było zjawisko owo tak niezwykłe, że i żołnierz coś zupełnie dziwnego uczynił. Zerwał oto jeden wielki biały kwiat i trzymając go w ręku, wszedł do groty.
Grota zaś ona ani ciemną, ani zbyt wielką nie była, a skoro się pod sklepieniem jej znalazł, ujrzał, że już tam troje wędrowców przebywa. Mężczyzna to był, niewiasta i dziecię małe. Leżeli oni na ziemi w głębokim śnie pogrążeni.
I nigdy pono nie słyszał żołnierz tak głośnego bicia własnego serca, jak w owej
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.
— 37 —
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8c/Selma_Lagerl%C3%B6f_-_Legendy_o_Chrystusie_%28t%C5%82um._Markowska%29.djvu/page41-1024px-Selma_Lagerl%C3%B6f_-_Legendy_o_Chrystusie_%28t%C5%82um._Markowska%29.djvu.jpg)