Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/122

Ta strona została przepisana.

jąwszy miejsce na kanapie i pozbywszy się natrętów pytających o Maję Lizę.
Po prawej i lewej stronie pastorowej siedziały najdostojniejsze wieśniaczki parafji, obie atoli milczały jak zaklęte. Oczekując na coś tak ważnego jak ślub, nie wypada paplać, wiedziały o tem dobrze.
Pastorowa czuła palące rumieńce na policzkach. Czyż bo nie dziwne było, że wszyscy zwracali się do niej z temi pytaniami, a nikt nie zaczepił ni razu pastora? Czyż ludzie sądzili, że on nic już nie ma do gadania?
W drzwiach ukazała się żona latarnika, Ulla Moreus i podeszła do pastorowej, która pewną była, że zada jej znowu to samo pytanie. Wszakże zaliczała się do najbliższych przyjaciółek Maji Lizy. Ale nie miała widać jej na myśli, gdyż zawiadomiła tylko, że wraz z teściową ubrały już pannę młodą i radeby zasięgnąć opinji pastorowej odnośnie do ślubnej sukni. Prosiła, by zechciała udać się wraz z nią do izby na poddaszu.
Pastorowa wiedziała, że nikt w całej Wermlandji nie umie lepiej ubrać panny młodej, niż Ulla Moreus i jej teściowa. Zapytanie o opinję była to jeno uprzejmość okazana jej stanowisku.
Poszła do pokoju, w którym panna młoda stała gotowa, czekając na orszak ślubny, który miał ją zabrać z sobą. Była tu jeno mowa o ozdobach i kwiatach, to też pastorowa z wielką ulgą odpowia-