Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/265

Ta strona została przepisana.

— Dość tego! — powiedział i popatrzy na dziewczynę długo i przenikliwie. — Więc tak brzmiał list, który pisałaś z polecenia mej żony? — dodał.
Bez wahania potwierdziła. Pastorowa zabroniła jej wprawdzie opowiadać, że bierze u niej lekcje czytania i pisania, ale o tym liście nie było nigdy mowy.
Pastor wzruszył ramionami.
— Widzisz sama, jak kłamiesz! — powiedział tonem znużenia. — Biedząc przez cały czas w szafie, musiałaś słyszeć, że Maja Liza przyznała się, iż list pisała.
Nora uczuła, że się czerwieni. Nie chciała w żaden sposób zostawać pod takim zarzutem. Za nic nie chciała, by pastor myślał, że kłamie.
— Możesz iść! — rzekł pastor. — Zrazu pojąć nie mogłem, czemu list nie jest pisany charakterem Maji Lizy, teraz jednak wiem już wszystko. Idź i powiedz jej to.
Ale dziewczyna nie odeszła.
— Pani pastorowa kazała mi ten list napisać i pani pastorowa zamknęła mnie do szafy! — powiedziała uroczyście i stanowczo.
— Ułożyłyście z Mają Lizą, że w ten sposób mówić będziesz! — krzyknął pastor.
Rozgniewał się wreszcie na dobre, a Nora wiedziała, że ją wypędzi, jeśli nie da jakiegoś realnego dowodu. Rozglądała się chwilę bezradnie, potem