Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/97

Ta strona została przepisana.

— Czyż tego dawniej nie spostrzegł? — spytała Anna.
— Być może, że się domyślał, teraz atoli nic już na to poradzić nie jest w stanie. Pozornie wrócił do zdrowia, ja wiem jednak, jak jest słaby. Nigdy już nie będzie takim, jakim był onego ranka, kiedyśmy oboje poszli obejrzyć sianokosy na łąkach, obok mokradeł.