Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/179

Ta strona została przepisana.

blicznej sprzedaży ruchomości po śmierci Svena Oesterberga ze Storstugi pod Bergvikiem. Miał tam sprzedawać przepyszne sprzęty i natłok licytantów był wielki. Mimo późnej jesieni piękna była pogoda i ciepło, to też licytacja odbywała się pod gołem niebem. W tych warunkach sprzedaży nie sposób pojąć dlaczego ani rusz iść nie chciała. Nikt nie zwracał uwagi na wywoływane kwoty i nie podbijał ich w górę. Jakaś ogólna zapanowała niechęć i zdawało się, że Larsowi przydarzy się to samo, co swego czasu Jönsowi z Kisterudy, który musiał złożyć młotek w inne ręce.
Lars nie miał jednak ochoty zdać innemu swych funkcyj, starał się tedy wybadać, co mogło być przyczyną, że ludzie byli tak roztrzepani i niechętni do interesów. Nie trwało długo, a wymiarkował wszystko.
Stanął on na stole, by każdy mógł zobaczyć dokładnie sprzedawany przedmiot i z tego miejsca nie trudno mu było odkryć, że nowy cesarz europejski, mieszkający w wyrobniczej chałupie niedaleko Fali i, znajduje się wśród tłumu. Lars widział, jak kłania się z miną łaskawą na prawo i lewo i pokazuje ludziom swą skórzaną czapkę i swoje wspaniałe berło. Szedł jego śladem długi korowód dzieci i parobczaków, a nikt z obecnych nie uważał sobie za ujmę zamienić z nim słów kilku. Wobec tego trudno się było dziwić, że licytanci nie mogli skupić uwagi, gdy znajdywał się pośród nich mąż tak znakomity.
Lars nie przerwał sprzedaży, śledził tylko oczyma. Jana ze Skrołyki i wypatrywał chwili gdy się tenże znajdzie w pierwszym rzędzie licytantów, tuż obok stołu. Nie było obawy, by Jan Portugalski miał stać gdzieś z tyłu. Rozmawiał wprawdzie łaskawie z każdym