Strona:Seweryn Goszczyński - Straszny Strzelec.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkie jej rozgałęzienia na ziemi polskiej i znałem ją dobrze. Trzeba było widzieć jak ucho góralskie dziwiło się z razu wesołym śpiewom mazowieckim, skocznym kołomyjkom, posępnym dumkom ukraińskim: z czasem oswoiło się z niemi i rade im było. Jednakże na dzisiejszy wieczór przygotowałem coś całkiem nowego — niespodziankę. Był to rodzaj poemaciku muzycznego. Myśl jego obejmowała wszystkie plemiona Polski, wszystkie koleje jej losów, całe życie.
Wstęp malował Polskę przedchrześciańską, w życiu patryarchalnem, na łonie przyrody cichej, sielskiej, śród szumu lasów, śpiewu ptaków. W tej części panował brzęk gęśli. Charakter jej był prosty, spokojny, rzewny, coraz bliższy melancholji: oznaczał przyszłą Polskę w zawiązku. Na raz głucho zahuczały nieznane wiatry organów, jak uderzenie gwałtownego przelotnego wichru — było to pierwsze objawienie się chrześcjaństwa — umilkły, a natomiast gęśl odpowiedziała — Tu przez chwilę ozwały się na przemian to gęśl, to organ, niby walka Polski pogańskiej z chrześcjańską; ale akord organu coraz mocniejszy, uroczystszy, akord gęśli coraz słabszy, posępniejszy, aż nagle zajęczał bolesnym płaczem i umilkł zagłu-