Strona:Seweryn Goszczyński - Straszny Strzelec.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

Ten obrot rozmowy zajął mnie jeszcze żywiej nieznajomym. W mieszałem się także do niej i prosiłem, aby i mnie chciano przypuścić do tajemnicy o Strasznym Strzelcu.
— Czemużby nie? — odpowiedział Antek. — Co ja wam powiem, to wiem od mojego dziadka, a żaden z was nie wie tego co mój dziadek: powiada mi wszystko co sam tylko wie. Straszny Strzelec to nie dzisiejszy człowiek. Cóż na to powiecie, że mój dziadek widział go jeszcze jak byli u nas konfederaty? Straszny Strzelec trzymał wtedy z konfederatami, chodził po górach, napędzał górali do Polaków. Starzy ludzie co to widzieli albo zasłyszeli, powiadają, że dużo wtedy góralów poszło z siekierami, kosami i rusznicami na Moskali i nabili ich nie mało. Przyszli potem cesarscy ludzie i powiedzieli góralom: nasz pan to wasz pan! a górale uwierzyli. Od tego czasu Straszny Strzelec rzadko się pokazuje. Wszyscy o nim słyszą a mało go kto widzi. I nie ma czego chcieć, powiedziawszy sumiennie. Prawda, że góralom nic złego nie robi, raczej dobrze; ale dosyć popatrzyć na niego, żeby się człeku źle zrobiło. Od jakiegoś też czasu, ma być gniewniejszy jak dawniej i góralom dokucza. Ta wielka zima niedawno, pamiętacie; albo