Strona:Seweryn Goszczyński - Straszny Strzelec.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

Bóg pomaga i błogosławi! Zobaczymy się kiedyś przy innej burzy. —
To wymówiwszy Straszny Strzelec, wyszedł z koła, i po kilku zrobionych krokach zginął wszystkim z oczu, jakby zniknął.
Łatwo sobie wyobrazić stan pozostałych przy grobie. Jedni modlili się, drudzy spozierali na siebie w niemem zdumienin, inni przebąkiwali: to anioł boski! to czarownik! to cud!
Co się mnie tyczy, zagadka moich domysłów rozwiązała się jasno: widziałem objawienie duszy polskiego ludu. Przynajmniej tak mi się chce wierzyć. Błogo mi pomyślałem sobie, żem doczekał takiego widzenia, ale błogosławieńszy ten, kto słyszy na swoim grobie takiego mówcę.


Na tem się skończył rękopism muzyka Jeszcze raz powtarzam, że się nie podejmuję dowodzić rzeczywistości opowiedzianych wypadków. Komu ta cudowność będzie przeciwna, niech ją uważa za ramy poetyczne rozsądniejszych myśli. Ja przyjmuję wszystko, w dobrej wierze, za jeden obraz nadzwyczajny może, ale nie zupełnie nadprzyrodzony

Pisano w grudniu 1841 r,