Strona:Seweryn Udziela - Wesołe opowiadania wesołego chłopca.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

a w tedy będzie mógł obrócić się i dogodnie wysunie się w górę. Więc go ciągnie za nogi, a że ja nie puściłem go jeszcze i mocno szarpię za ramiona, nieborak krzyczy:
— Bójcie się Boga, dajcie pokój, bo mnie rozedrzecie!
Wreszcie jakoś odwrócił się w szczelinie i zaczął się wysuwać ku górze, a za nim i ów zakorkowany czwarty towarzysz.
Wydostaliśmy się nareszcie na światło dzienne, otrzepali, bo szczelina była sucha i opowiadali przeżyte wrażenia.
Sprawdziliśmy, że w Bukowcu niema ani tu, ani nigdzie indziej żadnej jaskini, jak tylko ta szczelina w skale wypłókana przez wodę, którą daleko zajść nie można.
Więc cóż się stanie z Maciaszkówną? Tędy nikt się do niej nie dostanie, ani ona nie wyjdzie. Trzeba czekać, aż który nowy ksiądz z tej rodziny westchnie za nią do Boga przy pierwszej mszy świętej, a wtedy pewnie rozstąpią się skały, a dziewczyna wybawiona wróci do wsi cała i zdrowa.
Tak rozmawiając weszliśmy do chaty Maciaszka, a tu zaraz na wstępie pyta nas matka:
— Gdzieżeście byli chłopcy?
Teraz dopiero opowiedzieliśmy jej całą przy-