Strona:Siódma jesień.pdf/67

Ta strona została uwierzytelniona.

O, gdzieś Ty się zgubiła w tej ciżbie, w tym rozgwarze?
Jakiemi ulicami i w której sukni szłaś?
Oczyma cię goniły te wszystkie obce twarze
I ja, i ja, daleki, twój rozpłakany paź.

Oczyma cię goniły te wszystkie twarze obce,
Krzyczały Tobie: nie chodź! Krzyczały Tobie: nie!!
Zawarło sojusz Miasto z dalekim śmiesznym chłopcem
I wrzaskiem, trzaskiem, blaskiem smagało kroki twe!

Ty szłaś, ty szłaś, młodziutka, złotawa, falująca,
W wieczorze roztapiałaś fiołkowy z lęku wzrok,
Targała miastem wściekłość gorąca, kotłująca
I przestrzeń z bólu wyła, do krwi ją darł twój krok.

Jak myśl o aksamicie, jak cień jedwabnej sukni,
Płynęłaś bezpamiętna, za krokiem krok twój nikł,
I tylko coś dzwoniło, dzwoniło coraz smutniej:
Z daleka tak, zdaleka mój święty dzwonił krzyk!