Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

A twój „Magnus“ jutro przegra... Wiemy o tem dobrze...
Rzadko kiedy dwaj ludzie, o zgoła rozbieżnych interesach, bywają zadowoleni jednocześnie. Tym razem jednak miał miejsce ów rzadki wypadek. Bo, podczas kiedy Ciemniowski zacierał ręce — Huba, w złotym humorze, popędził do „Citouche“.
Jakże nie miał się cieszyć? Zdaniem Huby, „Magnus“ nie mógł przegrać. W takim razie... Sama nagroda wynosi dziesięć tysięcy, od Ciemniowskiego otrzyma czterdzieści pięć... Razem stworzy to wcale pokaźną sumkę... Zaraz odda dług Lisikowi, a za resztę...
Uśmiechnięty wszedł Switomirski do małej salki nocnego dancingu. Zdala w jednej z lóż ujrzał swych nieodstępnych towarzyszów — Genia Rydzewskiego i Morysia Uszyckiego. Ci powitali Hubę wesołym okrzykiem:
— A jesteś!...
— Byłem zajęty... ważne sprawy... — począł się tłomaczyć.
W podskokach w ich stronę zbliżał się właściciel „zakładu“ Buchalski. Choć Switomirski w „Citouche“ winien był sumy znaczne, kredytował mu jeszcze, słysząc zewsząd, że koń hrabiego ma duże szanse na „Derby“. Niezbyt w gruncie zadowolony z przewidywanego „debetu“ — oczekiwał zleceń.
— Masz pan tu.. mój kochany... coś tam na rachunek! — rzekł Huba, rzucając niedbale pięćsetkę — a szampana proszę zamrozić...
Twarz „dyrektora“ momentalnie rozpromieniała. Taki wpływ magiczny mają w Polsce pięćsetki, że na ich widok skacze radośnie największy nawet melancholik. To też, gdy Buchalski ze zdwojoną ener-

30