Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

Och, nietylko o przystojną istotkę mu chodziło, która pragnie odwiedzić jego kawalerskie mieszkanko! Nie tylko! Może tam, zechce ona nareszcie opowiedzieć, co oznacza jej dotychczasowe postępowanie... I ta walizeczka...
Gdyby jednak trochę przezorniejszy był Otocki nie przyjąłby tak pochopnie tych odwiedzin... Na ileż przykrości i skomplikowanych przygód miały one go narazić! Jakże nieprzezorni są literaci...
Tymczasem tajemnicza osóbka, jakby zapomniawszy o dotychczasowym smutku, siedząc w samochodzie i blisko przytulona do niego, mówiła:
— I ja zkolei panu się przedstawię!... Na imię mam Ryta!... Ładne imię?
— Ryta! Bardzo ładne!... Panna, czy też pani Ryta?...
— Panna Ryta, do usług!... Nazwisko zaś moje, niechaj chwilowo pozostanie nieznane...
O nazwisko Otocki nie miał zamiaru obecnie się dopytywać. Pochłonął go inny widok... Pożerał oczami najpiękniejszą nóżkę, jaka kiedykolwiek wychylała się dyskretnie z pod sukienki w Warszawie.


15