Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

Stratyńskim? Prawdopodobnie nie z uczucia! Może o fortunę jej chodzi? Choć twierdzą, że pani Vera sama jest bogata. Może o stanowisko i poważnego opiekuna? Bo ostatnio po tajemniczych samobójstwach, a szczególniej po historji z obrazem, krzywiono się trochę zagranicą na naszą grzesznicę, twierdząc, iż mocno ona awanturnicą trąci... Może chce więc, pani Vera odzyskać dawny prestige towarzyski... U nas ta zła jej reputacja, nie tylko nie przeszkadza, a pociąga.... Zresztą...
— Zresztą?
— Może gustuje specjalnie w starszych panach, gdyż pomiędzy nią, a temi, którzy odegrali poważniejszą rolę w jej życiu — zawsze zachodziła duża różnica wieku... Wynagradza to sobie jednak, pani Vera...
— Nie rozumiem...
— Prócz podtatusiałych jegomościów... lubi bardzo.. ale bardzo... młodych.... tylko na krótko... nie traktując podobnych „przygód“ poważnie... Dzień, dwa, czasem godzin parę... i odprawiony zostaje chwilowy kochanek... Cóż chcesz?... Południowa krew... węgierka!... Ale obecnie zagłębiam się w dziedzinę plotek...
— A plotek ci powtarzać nie wypada, jako byłemu dyplomacie! — złośliwie zauważył Otocki, wysłuchawszy ich już bezmała pół godziny.
— Sapristi! Oczywiście...

Tonio zamilkł z miną tajemniczą, a pełną godności. Miała ona świadczyć, że dużo jeszcze wie — ale dyskrecja zabrania mu mówić — w gruncie nie wiedział już nic. Byłby go może indagował Otocki o bliż-

57