Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobiety w życiu wielkich ludzi.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.

dy spełniał jej najdrobniejsze kaprysy. Liczni przyjaciele Jacka zbierali się tam wieczorami, stanowiąc najbliższy sztab i dwór i sławiąc wyszukanemi słowy krasę i wdzięk nowej piękności. Świetnie zdawali sobie oni sprawę, jaką w istocie rolę odgrywa Marionka, doskonale wiedzieli, że nigdy Des Barreaux z nią się nie ożeni i niejeden z nich podstępnie przemyśliwał jakby mu nową zdobycz sprzątnąć z przed nosa, lub z biegiem czasu zostać szczęśliwym następcą. Jedynie Marion łudziła się jeszcze... Ale gdy upłynęło pół roku, a droga do ołtarza wciąż przedstawiała się niby szklanna góra, na którą drapać się można bez końca i jej nieco jęły otwierać się oczy. Więcej jeszcze, jęły otwierać się oczy, że kochanek nietylko nigdy ślubu uczciwie nie obiecywał, ale teraz, bałamut, zdradza na prawo i lewo, w gruncie rad pozbyć się jej nawet całkowicie, aby odzyskać częściowo utraconą wolność. Toć dla Jacka półroczny okres, spędzony przy boku jednej niewiasty, był okresem długim niebywale! Co robić?

Kochała i mimo nadskakiwań a duserów przeróżnych gładyszów nie mogła, nie chciała zdradzić. Co robić? Raz jeszcze rozmówić się poważnie? Toć tyle razy wszczynała rozmowę, za każdym razem wynajdywał nowy wykręt, nową odwłokę! Porzucić pierwsza? Niestety, na to

134