Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobiety w życiu wielkich ludzi.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

cych go, pod pozorem udzielenia mu rzeczy sekretnych i wreszcie samą pannę z bratem zostawiła...
Co dalej było kronikarz milczy. Wprawdzie leczenie miłosne uchodziło wtedy za jeden z najbardziej wypróbowanych medykamentów. Wszak cytuje Paprocki, że podobny środek zalecony był dla rannego rekonwalescenta, Jędrzeja Lanckorońskiego przez balbierzy i doktorów i rozgrzeszony przez księdza: rozbił się jednak o niezwalczoną wierność małżeńską chorego, który wolał umrzeć niż ją złamać.
Może więc tylko piękna Klara zabawiła się „prioprio motu“ w lekarza a Kazimierz nie był na tyle, co pan Lanckoroński nierozstropny, by odrzucać nasunięty tak miły medykament.
Jak tam było i co tam było — trudno dociec. Że jednak doktorzy nie zawsze są ze swych pacjentów zadowoleni, poskarżyła się panna ojcu, mówiąc stylem dziejopisa „swą hańbę zwierzyła, żądając pomsty, że zaś Kazimierz już ujechał do Polski“, ojciec, Felicjan na pozostałych członkach rodziny postanowił szukać odwetu. Czytamy:

„Dnia 17 kwietnia 1330 r., napadł na króla Karola, chcąc go zabić oraz żonę imieniem Elżbietę, która była córką króla Władysława, zwanego Łokietek, i z synami. Uciąwszy prawą rę-

33