Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czyś oszalał? — zapytała urocza istota, nie wyprowadzona z równowagi, ani gniewem księcia, ani moim widokiem.
— Negr! Nie to przechodzi wszelkie granice...
— Czyś oszalał? — powtórzyła, niedbale wymachując obnażoną nóżką, na widok której poczerwieniałoby z emocji, nawet dłuto Fidjasza.
Ale książe Kamil krzyczał coraz głośniej.
— Nie, nie... dość tego! Moja żona... księżna Borghese, nago, w objęciach murzyna! Sromota! Hańba! Biedni moi przodkowie...
— Słuchaj...
— Nic nie słucham! Biegnę do cesarza!
Porwawszy się za głowę, uciekł z saloniku. Na krzyk jego, poczęły się wsuwać do pokoju różne postacie. Zajrzała stateczna dama o siwych włosach — zapewne ochmistrzyni dworu księżnej, zajrzał poważny jegomość w mundurze szambelańskim, oraz parę osób ze służby.
— Dziwne humory nawiedzają Kamila — poczęła im tłomaczyć jej cesarska wysokość, wciąż pozostając w ramionach negra — Nie może zrozumieć, że po wczorajszej wycieczce czuję się znużona, chodzić mi trudno, więc kazałam się Don Juanowi przenieść z kąpieli do sypialni A on...
— Wszakże zauważę... — poczęła stara dama.
— Dokończy mi pani de Chambaduin swe uwagi w sypialni! — przerwała księżna. — Spieszę się ubrać, wszak porucznik na mnie czeka! — dodała, rzekłbyś postrzegając mnie dopiero.
Niezwykła grupa znikła w drzwiach przyległej komnaty, wraz z postępującą za nią w ślad ochmistrzynią.
Pozostałem sam, lecz nie długo trwała ma samotność. Nie upłynęło paru chwil, znów pojawiła się Paulina, lecz już ubrana w piękny, różowy,

117