Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

nek, piór i muślinów. Zewsząd dobiegał gwar wesołych i ożywionych głosów.
— Dawne spartańskie obyczaje rewolucji — mówił mój towarzysz — ustąpiły teraz miejsca zbytkom. Cesarz pragnie, aby jego dwór był najświetniejszym w Europie. Sam nie wydając na siebie niemal nic, żąda, aby jego rodzina i otoczenie występowały z przepychem i bogato...
Rozmyślając nad zasłyszanemi słowami, spozierałem te kobiety prawie nagie, spozierałem na twarze wodzów, których dotychczas jeno zdala podziwiać mogłem.
— Przyglądasz się naszym marszałkom — ciągnął dalej Wąsowicz — słusznie, bo poza paroma, którychś dotychczas widział na polu bitwy, zapewne nie znasz z nich większości... O tam stoi cała grupa...
W rzeczy samej, zdala widać było ich szyte złotem mundury przyzdobione takiemiż złotemi, wawrzynowemi liściami.
— Massena, Ney, Lannes.
Ogarnęło mnie nieopisane wzruszenie...
— A tam Augerau...
Patrzyłem, wytrzeszczając oczy, na te znakomitości, które dotychczas znałem li tylko z nazwiska.
— A ta pani w tej czerwonej tualecie, co tak wymachuje rękami?
— Marszałkowa Lefebvre, istny postrach dworu. Prała kiedyś bieliznę cesarzowi i stale zachowuje się tu, jakby była u siebie w pralni.
Ostatnia to uwaga zastanowiła mnie głębiej. Toć wszystcy ci świetni marszałkowie wyszli z nicości i tylko niezwykłej gwiezdzie cesarza zawdzięczali swe dostojeństwa. Massena wszak był kon-

21