Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

jakiegoś niemego zdziwienia, które nas ogarnia na widok wszelkiej cudowności.
Zdawało mi się, że był otoczony auerolą. Jedyną myślą, która mi przyszła, kiedym się ocknął z pierwszego olśnienia, było to, że jest niemożliwem, aby taka istota miała umrzeć, żeby organizacja tak potężna, genjusz tak wielki, mógł kiedykolwiek obrócić się w niwecz.
Wszedł ubrany, jak zwykle w swój ulubiony mundur strzelców gwardji — zielony z białą kamizelką i takiemiż spodniami. Takim widywaliśmy go na polach bitwy. Miast tylko wysokich butów, no sił białe jedwabne pończochy i lakierowane pantofle.
Koło niego postępowała cesarzowa, dość wysoka, wysmukła o śniadej cerze, darząc dokoła wszystkich swym uśmiechem. Mimo, iż liczyła z górą lat czterdzieści, mogła uchodzić za skończoną piękność, gdyby jej nie szpeciły brzydkie, czarne zęby. To też uśmiechała się nieco sztucznie, niemal nie roztwierając ust.
Za parą postępował mężczyzna, o twarzy opalonej i dużym wąsie.
— Eugenjusz Beauharnais... syn cesarzowej Józefiny — zauważył Wąsowicz.
— Co? — zawołałem, zapomniawszy na chwilę o moich spostrzeżeniach i o księżnej Paulinie — ten mężczyzna który wygląda znacznie starzej od niej, miałby być synem cesarzowej?
— Tak... kiedy Józefina wychodziła pierwszy raz za mąż za generała Beauharnais była bardzo młodą, liczyła zaledwie lat szesnaście... Pozatem, gdy on bił się wraz z cesarzem w Syrji, w Egipcie, ona wypoczywała na sofie w Paryżu, zajęta wyłącznie zabiegami dokoła swej urody. Dla tego też, dziś matka jest znacznie młodszą od syna...

25