Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

sprawę... Powiadają, żem lekkomyślna... Tym razem jednak wybór uczyniłam trafny...
— Ależ, wasza cesarska wysokość...
— Napotkał mnie waćpan przypadkiem, w oberży i nie wiedząc kim jestem, dzielnie stanął w mojej obronie. Gdyby nie przypadek i nie powiew wiatru, który odsłonił mój woal, również by pan nie wiedział, z kim miał do czynienia... Później, wczorajszy bal... Skoro więc rąbek tajemnicy został uchylony, postanowiłam uchylić go do reszty... Nie znam waćpana zupełnie, lecz sądząc z jego zachowania, mam zaufanie całkowite. Pozatem, porucznik jest polakiem a polacy są odważni, dyskretni i rycerscy...
— Postaram się dać tego dowód! — odrzekłem, prężąc pierś.
— Będę więc mówiła, jak do rycerza i zupełnie szczerze Jakby to wyrazić... no... Byłam w wielkiej przyjaźni z... z pewnym oficerem... tak w przyjaźni...
— Rozumiem...
— Skoro waćpan rozumie... tem lepiej! Otóż... otóż... pisywałam do niego listy... jakby tu powiedzieć...
— Rozumiem! — znów skłoniłem się z najpoważniejszą miną, choć śmiech mnie brał i litość nad dyplomatyczną przemową księżnej.
— Et, diavolo! Co tam! Będę mówiła prosto! — zawołała Paulina, nie mogąc panować długo nad swym wybuchowym temperamentem — my, włoszki, mamy krew gorącą... pisywałam do Julka... to jest chciałam powiedzieć kapitana de Canouville’a rzeczy takie, których ludzie inni nie powinni czytać...
— Oczywiście...
— Cesarz dowiedział się o wszystkiem... to jest nie o listach... a o naszej... przyjaźni... Na-

48