Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

wiódł się mój plan, poświęciłabym miljon nawet, byleś się znalazł na wolności...
— A jednak — zauważył — te drobniejsze sumki wystarczyły, aby zmiękczyć serce jednego z dozorców... Stało się to wówczas, kiedy już myślałem, że przesyłasz mi jeno drobne zapomogi przez litość, bezemnie ułożywszy sobie życie... Piłki znalazły się dzięki pomocy cerbera w więzieniu, przeciąłem kraty, uciekłem szczęśliwie i nie wpadłem w ręce pościgu... Lecz, tego, co posiadałem z trudem starczyło na zakupienie starego ubrania i przedostanie się do kraju. A w Warszawie błąkam się już drugi dzień, właściwie nie mając dachu nad głową... Obawiałem się zjawić wcześniej u ciebie, nie chcąc się narażać na przykrości... no... i nie wiedząc, jak mnie przyjmiesz... Dziś, dopiero...
— Ależ — porwała się z miejsca i podbiegła do stojącego w rogu sypialni sekretarzyka. — Tobie potrzeba pieniędzy! Bierz, co mam! — doręczyła mu sporą paczkę banknotów. — Obspraw się, bądź z powrotem lordem! Wynajmij mieszkanie... Wszystko tak ułożę i upozoruję, abyś mógł swobodnie u mnie bywać! Zresztą, przypuszczam, w najbliższej przyszłości urzeczywistnią się moje zamiary i razem drapniemy zagranicę... A majątku Orzelskiego starczy nam do końca życia... A twoja obecność tutaj doda mi otuchy... Wesprzesz mnie radą...
— Jakiż twój plan? — krótko zapytał.
Chwilę jakby się zastanawiała, aby wyznając mu szczerą prawdę nie wygadać się z niektóremi dość drażliwemi sprawami.
— Jak już wspominałam — poczęła — fortuna

75