Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Rycerze mroku.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.

gnie odzyskać ów testament, o którym jeno słyszała przelotnie. Choć wiele słów cisnęło jej się na usta i bardzo pragnęła szczerze rozmówić się z tym, z którym zamierzyła złączyć swe życie — czuła, że moment jest źle wybrany, że nawet gdyby chciała przekonywać o jego niewinności — raczej zaszkodzi, niźli pomoże i wywoła tylko nową falę gniewu Wawrzona.
Wypaliwszy więc, w milczeniu parę papierosów, a ukradkiem rzucając spojrzenia na Welskiego, który znów leżał twarzą zwrócony do ściany i niby to drzemał — cicho, bez pożegnania, opuściła mieszkanko.

XIV.
ROZCZAROWANIE PANNY RENY.

Panna Drohojowska, choć trochę trzpiot i rozkapryszona — była w gruncie bardzo dobrą osóbką... i nieco romantyczną. W czasach naszych, kiedy czytanie książek poczytywane jest za stratę czasu a nawet grzech wielki, książki pochłaniała dosłownie i to ze szczególnem zamiłowaniem, opisujące przygody i powikłania niezwykłe. Jak już spostrzedz było można, z jej rozmowy z Welskim, stale marzyła o jakim bohaterze, któryby ją porwał — lub, co lepiej jeszcze, o kimś nieprzeciętnym, któryby się w niej zakochał, nic nie wiedząc o Drohojowskiej i nie polując na jej ma-

150