Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Rycerze mroku.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

a dopiero w następnej uświadomił sobie, jak niedorzeczną była ta myśl. Gdy opanował zmięszanie — zadziwił się, w jaki to sposób Den go wyśledził i odnalazł na dworcu, bo wszak nikomu nie mówił, o której odjeżdża.
— Panna Rena wiedziała, że jedzie hrabia do Kutna — sam Den mu dał na to odpowiedź, jakby pragnąc wytłomaczyć swe niespodziane przybycie — a że o siódmej przypomniała sobie, iż ma do pana jakąś pilną sprawę — zleciła mi hrabiego, za wszelką cenę, odszukać! Obawiałem się tylko, czy pan nie odjechał wcześniejszym pociągiem!
— Ach, tak...
Wszystko stawało się jasnem. Zapewne, świeży szus jaki przyszedł narwanej pannie do głowy i pragnęła może powiadomić Leszczyca, że znowu rozmyśliła się i zrywa narzeczeństwo. Zły, wzruszył ramionami a jednocześnie pomyślał, jak niezadowolonym będzie Bilukiewicz z tej niespodziewanej przerwy w podróży. Lecz, cóż miał czynić? Wyrzucał tylko sobie, iż wogóle powiedział, że wybiera się do Kutna.

Maskując jednak rozdrażnienie, wsiadł do oczekującego ich auta Drohojowskich a nawet, po drodze, zdobył się na parę uprzejmych, zdawkowych frazesów. Zaznaczył, iż przy pomocy tak, wybitnej siły fachowej, jak Den, niewiadomi dotychczas złoczyńcy, rychło odnalezieni zostaną i że doprawdy mu przykro, iż śród nawału pracy,

201