Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Rycerze mroku.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

chciał zapewne Podbereski, aby jego mająteczek dostał się w dobre ręce...
— Przypuszczam...
Leszczyc mógł dodać, iż postąpił w ten sposób Podbereski, ponieważ, on, odwiedzając go niejednokrotnie na dalekiej wsi, dokąd nigdy nie zajeżdżał Welski, starał się wszelkiemi sposobami szkodzić bliższemu spadkobiercy i pomawiał Wolskiego o utracjuszostwo i karciarstwo, czyli o własne przywary. Hrabia nie uważał jednak za stosowne udzielać podobnego wyjaśnienia, więc milczał, jeno lekkiemi kiwnięciami głowy potwierdzając słowa pana Drohojowskiego.
— Pan Welski — ten mówił dalej — słyszałem, stracił prawo do spadku, gdyż... może poruszam tu sprawy nieprzyjemne dla pana, wszak to kuzyn...
— Niestety! — Leszczyc przybrał zasmuconą minę.
— Został ukarany sądownie. Dziwne doprawdy, aby człowiek, którego wszyscy uważali za nieskazitelnego pracownika, zdobył się na podobny czyn, jaki on popełnił i to wiedząc jeszcze, że w najbliższej przyszłości majątek go oczekuje. A co dziwniejsze, że w czasie sprawy, nie usiłował on nawet na ów spadek się powoływać, jako na dowód, że nie miał potrzeby przywłaszczać sobie powierzonych pieniędzy. Wszak wiedział chyba o testamencie?
— Oczywiście...

I znów mógł nadmienić Leszczyc, że nic nie

60