Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Rycerze mroku.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

Wspólnej — i zaczęłam udawać po kawiarniach i restauracjach „grandessę”. Dla lepszego zamydlenia oczu ludzkich, mając pieniądze wystarałam się o występy w dancingu, później o statystowanie w filmie... Tak zostałam „artystką” i dziś nadskakują mnie ci wszyscy, którzy udawali, że nie poznają, kiedy byłam „tylko” dziewczyną uliczną... Strój i blichtr starczy w Warszawie za wszystko!.. Ot, ma pan moje życie, jak na dłoni... i dla tego zapewne zrozumie, czemu od czasu do czasu, ze względu na stare wspomnienia, lubię zajrzeć do „Mordowni”!
Aczkolwiek Welskiemu wiele wyjaśniła posłyszana opowieść i od początku przypuszczał, że nić jakaś tajemna ciągnie jego towarzyszkę do ponurej spelunki, jeszcze nie pojmował w jakim celu dokonał Balas metamorfozy, przeistaczającej biedną upadłą, choć o innych aspiracjach dziewczynę, zwyczajną Mańkę — w elegancką, wytworną Mary? Zapewne nie przez uczucia pokrewieństwa, ani bezinteresowną chęć podźwignięcia z błota szwagierki. Czyż chciał ją tylko drożej sprzedawać, ciągnąc z tego zyski?
— Zawszeć to bardzo ładnie ze strony Wawrzona, że tak pani dopomógł! — rzekł, wyciągając ją na słówka.

— Dziwię się, że pan jest taki naiwny! — zawołała. — Cóż on mi dopomógł? Wawrek wogóle nic nikomu nie zrobi za darmo! Nie muszę dziś, co

76