Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sekta djabła.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

— Oczywiście, „satanizm” ten literacki, nie ma nic wspólnego z prawdziwym kulturem czarta. Ale, powtarzam, kult ów istnieje. W końcu XIX w. zdemaskował go słynny pisarz francuski I. K. Huysmans i przedstawił w swej powieści „La Bas”. Prócz tego, zebrał Huysmans ogromną ilość dokumentów, listów, wyznań, które udowadniają, że „czarna msza”, czyli „ceremonja” Bafometa jest i nadal odprawiana. Sam nawet, przez ciekawość, przyjął w niej udział. Zatraciła ona tylko, swój poprzedni krwawy charakter, nie składają już tam ofiar szatanowi z nowonarodzonych dzieci, a zamieniła się w bluźnierczą, wyuzdaną orgję... Sataniści, kradną przeważnie hostje św., by później w najbrudniejszy sposób je pokalać, bezczeszczą krzyż i wymysłami obrzucają Zbawiciela.
Umilkł. Na twarzy komisarza zarysował się wyraz niesmaku.
— Wstrętne! — mruknął. — Nigdy, nie przypuszczałem. Wiele czytałem o tych szaleństwach w średniowieczu, ale nie sądziłem, że może to się dziać i obecnie. Miałem zawsze wrażenie, gdy mi opowiadano podobne historje, że są to bajeczki dla dorosłych dzieci. Kult czarta w naszej epoce materjalizmu i niewiary? Nadzwyczajne? I gdyby nie ten Wryński i jego „Bractwo Braci i Sióstr Odrodzonych”...
— Nie uwierzyłby pan? — uśmiechnął się Różyc. — Wcale się panu nie dziwię! I ja długo nie wierzyłem, póki nie posiadałem niezbytych dowodów...
— Lecz, któż do licha, przyjmuje udział, w podobnych bezeceństwach?

— Szaleńcy i degeneraci! Rozhisteryzowane, a nie-

136