Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Złoto i krew.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

sin, przez którego wplątałeś się w tę całą przygodę, zajmował wysokie stanowisko w jednem z sąsiadujących z Polską państw, ale zniechęcony panującemi tam stosunkami, z owego państwa uciekł!
— Domyślałem się, tego!
— Przedtem, mnie również dopomógł do wyjazdu, bo tam się znajdowałam, a jak wiesz nie łatwo od nich się wydostać. Lecz, mało jeszcze! Może podkochiwał się we mnie, lecz wiedząc że posiadam znaczny majątek, składający się ze złota i brylantów, przyczynił się do tego, że i ten majątek został z tamtąd potajemnie zabrany. Razem z jego pieniędzmi, przeszmuglował go przez granicę ów Krebs i miał złożyć w Gdańsku.
Rozumiem! Wszystko, rozumiem!
Oczywiście, państwo o którem wspominam ma potężną rozgałęzioną sieć szpiegowską! Przewąchali oni „zdradę“ Brasina i postanowili go ukarać. Poniósł on śmierć, a pieniądze i klejnoty, które uważali, że stanowią ich własność, postanowili siłą odbrać! Teraz pojmujesz, w jaką walkę się zaplątałeś i jak moje położenie było trudne...
Skinął głową.
— Otóż — ciągnęła dalej — dobrali się oni i do sekretu szyfru i do wysłannika Brasina, owego Krebsa Ale, mam wrażenie, że nie przewąchali gdzie depozyt został złożony, gdyż inaczej niedawna ich napaść byłaby bezcelowa. Brasin dał wyraźne zlecenia Krebsowi, a dzisiejsza jego wizyta miała tylko potwierdzić, czy ściśle on je spełnił, jak również miał on zakomunikować nazwiska głównych naszych prześladowców. Słuchaj, teraz, uważnie! Brasin kazał złożyć Krebsowi, biżuterję, złoto i dokumenty u swego przyjaciela w Gdańsku, Schultza, kttóry jest zarządzającym jednego z banków „Merkur banku“ Szultz miał wydać depozyt, albo osobiście Brasinowi, gdyby ten mógł bez przeszkód, nieśledzony, udać się do Gdańska, lub też mnie, wedle umówionego hasła.
— Acha! — mruknął.

— Przypuszczam, że Krebs spełnił swe zadanie i że depozyt leży bezpiecznie! Hasłem zaś tem jest

94