Strona:Stanisław Ciesielczuk - Wieś pod księżycem.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

JESTEM SOBIE CHŁOPEM


Iść ścieżką wśród żyta, chwytać w palce kłosy grube,
Pochłaniać nozdrzami chlebny zapach świeży,
Słuchać szumu wiatru, który zbóż potrząsa czubem,
I suchego jego szeptu, co wśród pól się szerzy...

W sercu wówczas radość, wielka radość wzbiera,
Śmiać chce się i śpiewać — i śpiewać wesoło.
Niski jęczmień długie wąsy do góry zadziera,
Różowieją miodne gryki na uciechę pszczołom...

W jednostajny kłosów chrzęst rozgwarów bez liku
Muchy, bąki i ukryte przepiórki wplatają,
Rozsypuje się jak piasek syk polnych koników —
A myśli me jak skowronki fruwają, bujają...

Choć się nałykałem z książek kłamstwa wiele,
Czuję tu, że jestem sobie chłopem prostym,
Pozłaziły ze mnie politury i pokosty —
Kocham ziemię czarną i surową zieleń.