Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/22

Ta strona została skorygowana.

mi, podążające za pstrągami? Jednoczą w swych barwach żywioł wody, ciemnię głębi i pianę strug, jak gdyby wyzywały prawa wodne. I może jeszcze czarno-żółte węże-pływaki nieubłagane i zręczne myśliwce w zapamiętałym pościgu za pstrągami?
Dostęp do wód podziemnych zakryty jest lasem, zawalony wiatrołomami, zaszyty gęstymi zaroślami, zalepiony pokładami zmurszałych mchów. Tylko w nielicznych miejscach ten i ów potok od razu wypływa sporą strugą z paszczy skalnej, jak ze spuszczonej nad samą wodą bramy, za którą jest coś. Ale co?



3

Foka szukał w młodych latach skarbów, śladów dawności, a także innych bardziej niesamowitych. Nieraz pytał sam siebie: dokąd podziewają się pstrągi, płynące jesienią w górę potokami? Gdzież te wielkie wesela i walne wiece pstrągów ze wszystkich dorzeczy? Przez przypadek odkrył wskazówkę.
Podobnie jak przed laty w Czarnohorze na Szurynie, także w Wierchowinie puszczowej na Riabyńcu wyrąbywał i wypalał ojcowski las dla rozszerzenia połoniny. Raz pod strupieszałym od ognia mchem dojrzał głaz płaski, okrągły, który wyraźnie odstawał od stoku. Odwalił go bez trudności, odkrywając ciemne lecz dość wygodne wejście do wnętrza skały. W miarę jak zapuszczał się w korytarz, wspinając się po schodach umyślnie tam wykutych, chodnik stawał się coraz ciaśniejszy, coraz niższy. W końcu było zupełnie ciemno. Foka wrócił po łuczywo, a mając na uwadze ciasnotę krużganka, sporządził kilka łuczyw zupełnie krótkich. Wszedł ponownie, zginając się tym bardziej im wyżej wchodził, aż dotarł do wysokiej ukośnej rynny, między dwiema warstwami skał. Z dala już słyszał chlustanie wody bijącej o skałę, a gdy doszedł do strumienia, stanął jak wryty. Tam gdzie strumień zupełnie wypełniając górne łożysko rynny, nagle spadał w ciemność, ujrzał na skale wyraźny znak ręki ludzkiej: strzałkę wyżłobioną w skale, zaczernioną ogniem a wskazującą na lewo. Podług tego znaku oddalił się od strumienia i znalazł otwór wykuty w skale, przez który wpełznął, po czym znów schodami krętego chodnika zbliżył się do strumienia. Dalej stopnie pięły się brzegiem strumienia podziemnego, płynącego