Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/229

Ta strona została przepisana.

przygotowanie do jeneralnego synodu różnowierców w Sandomierzu. Roiło się więc od heretyków w Poznaniu, a wielkopolscy dygnitarze i pany, jak: Górkowie, Leszczyński, Ostroróg, Łaski, Zborowski, Tomicki, Opaliński, pootwierali im zbory, szkoły i drukarnie, pomimo oporu biskupów Izdbińskiego i Czarnkowskiego, pomimo żarliwych kazań kanonika Benedykta Herbesta. Był już najwyższy czas położyć tamę tej gospodarce; — tą tamą mieli być Jezuici[1].
Podczas morowej zarazy w Pułtusku 1571 r. O. Wujek, kaznodzieja tamtejszy, schronił się do rodzinnego Wągrowca. Dowie się o tem biskup sufragan poznański, Szedziński, i zaprosi go ze słowem bożem do Poznania. Głosił je często w kolegiacie i innych kościołach wobec zaciekawionych nowością, a wnet i zachwyconych pięknością dykcyi i jasnością wywodów licznych słuchaczy. Słuchali go chętnie i heretycy, bo nie napadał na nich, ani wyzywał, jeno spokojnie a z godnością prawdę przedstawiał. Uradowany tem sufragan zatrzymał czas dłuższy Jezuitę, pragnął zatrzymać na stałe i w porozumieniu z kapitułą wyznaczał mu roczną pensyę, ale posłuszeństwo wzywało go gdzieińdziej. Z żalem jego i katolików, jak rok przedtem Warszewicki do Wilna, tak teraz Wujek odjechał do Pułtuska, gdzie mór już mniej się srożył.

Tymczasem losy kolegium poznańskiego rozgrywały się gdzieindziej. Jeszcze 1570 r. podczas sejmu warszawskiego nuncyusz Portici, przyjaciel Jezuitów, namawiał biskupa pozn. Konarskiego, gdy ten przed nim rozwodził żale na zuchwalstwo heretyków, zwłaszcza Łukasza Górki, który w pałacu swym zbór protestancki otworzył, i na brak uczonych kaznodziei w Poznaniu, aby zawezwał tam Jezuitów. Podobała się biskupowi rada, dowiedziawszy się więc, że prowincyał Magio, z wice-prowincyałem Sunnierem (w grudniu 1570 r.) bawią w Pułtusku, wystosował do nich list z prośbą, aby przybyli do Warszawy.

  1. Reformacya, jak burza przeszła nad Poznaniem, wyrządziła znaczne szkody w szeregach katolickich. Magistrat wszelako pozostał dzięki czujności biskupów poznańskich: Izdbińskiego, Czarnkowskiego i Konarskiego, zawsze katolickim, a już w pierwszych dziesiątkach XVII. wieku miasto całe nosiło cechę katolickiego, pobożnego grodu.