Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/448

Ta strona została przepisana.

króla, że jeżeli Possevino nie przywozi z sobą dyspens, to nie ma po co przyjeżdżać. I Possevino przeczuwał, że wiele trudności będzie miał do przełamania, że może i przelać mu krew swoją wypadnie[1].


§. 48. Druga legacya O. Possevina do Szwecyi 1579—1580.

Król Jan łudził się nadzieją, że legat papieski przywozi mu upragnioną dyspensę na wszystkie jego postulata, zwłaszcza, na komunią św. pod dwiema postaciami. Więc chciał przyjąć legata jawnie, otwarcie a najuroczyściej. Z trudnością uprosił sobie legat, że pieszo i w sukni zakonnej odbył swój pochód z portu do stolicy, która wyszła cała na jego spotkanie. Znalazł w swem mieszkaniu wytwornie przybrana kaplice, urządził w niej ołtarz, przy którym codziennie odprawiał mszę św., ale „nie wszystko złoto co się świeci z góry.“. Świetne na pozór przyjęcie, a w wnętrzu stolicy kotłowało od przeciwnych prądów i wichrzeń. W ciągu 14 miesięcy, które upłynęły między odjazdem a powtórnym przyjazdem O. Possevino, król zmienił się do niepoznama, tak iż legatowi wydał się cierpiącym na umyśle[2]. W kraju tez narysowały się wyraźnie dwa obozy: filoliturgistów przy królu i misoliturgistów przy kciu Karolu, dwa przeciwne koło króla Jana ścierały się wpływy: O. Nikolai i Chytreusza.

Przyczynić się do tego miała gadatliwość Pontusa de la Gardie, który kciu Karolowi wyjawił właściwy cel swej mi-

  1. Nunz di Germ. t. 92, 119—130, 158.
  2. Kżę Karol odwodził króla od koligacyi z domem austryackim i od przyjaźni z Filipem II, a równocześnie podczas dwukrotnego pobytu swego w stolicy w 1579 mnożył mu domowych nieprzyjaciół, misoliturgistów, sam zaś wszedł w bliskie stosunki z protestanckimi dworami, ożenił się z palatynówną i już bez żadnego sromu wystąpił jako głowa luterskiej opozycyi przeciw królowi „papiście“. Król był wobec niego bezsilny, więc jak najprędzej zrzucić chciał z siebie nazwę „papisty“ i dlatego potrzebował dyspens papieskich aby mógł wystąpić z swoim własnym, nie rzymskim, „papistycznym“ katolicyzmem przed Szwedami. Rozdrażnienie, niepokój wysadzało go z równowagi, był on czasami „cierpiącym na umyśle“.