Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/74

Ta strona została przepisana.

itom, ich manekinem czy narzędziem, na to ani rokoszanie, ani Piasecki nie dostarczyli dowodów. Bobola podzielał polityczno-religijne zapatrywania Skargi, patrzał na świat i ludzi przez szkła Skargi; być to może, owszem to mu się chwali; ależ te polityczno-religijne poglądy nie były tajemnicą, nie potrzebowały „pokątnych króla z Bobola i Jezuitami narad“, bo je Skarga głosił przed narodem całym na sejmach i w pismach, i ściągnął za to na swą głowę gniewy i dekreta rokoszan. W polityce zagranicznej wszelkie „pokątne narady“ na dworze króla na nicby się nie przydały, bo decydował o nich sejm. Relacye nuncyuszów jak n. p. Malaspiny 1598 kładą nacisk na to, że nuncyatura w Polsce właśnie dla tego trudna bardzo, że nie sam król, ale „król z senatem i szlachtą na sejmie o wszystkiem stanowi“, że „nie dosyć przekonać króla, trzeba jeszcze przekonać senat i mnóstwo szlachty, z której jedni zarażeni herezyą, drugimi rządzi prywata, wszystkich prawie oszołomiła przesadna miłość wolności“[1]. Toć król chciał sojuszu z Austryą przeciw Turkom, dopraszał się energicznego prowadzenia wojny o Inflanty, lepszego opatrzenia granic od Tatarów itd., otrzymałże co z tego? Jakąż więc doniosłość, jaki cel praktyczny mogły mieć te „pokątne narady króla z Bobola i Jezuitami“? Żadnego. Bezcelowych zaś narad nikt rozumny nie odprawia.

Miłosiernym i ofiarnym był Bobola na ubogie i wszystkie zakony, był więc takim i na Jezuitów. Sam dawał i u króla i u panów orędował za nimi, ile razy czy to sprawy kolegiów, czy pojedynczych osób, czy fundacye nowe tego wymagały, a oni go o poparcie prosili. Zobaczymy, jak razem ze Skargą pracował nad królem, aby go do fundacyi kościoła i kolegium św. Piotra w Krakowie nakłonić, jak zapisem 6000 złp. przyczynił się do budowy i ozdoby kościoła jezuickiego (Niep. Pocz. NMP.) w Warszawie. Dla domu profesów św. Barbary różnemi czasy dał jałmużny na 1000 złp. i kilka beczek kanaryjskiego wina. Na odbudowanie spalonego 1610 r. kolegium wileńskiego przysłał z obozu pod Smoleńskiem, gdzie królowi towarzyszył, znaczną ofiarę. Bywał czasem na obiedzie w domu św. Barbary

  1. Relacya nuncyuszów II, 77.