Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/95

Ta strona została przepisana.

10. Ministry ewangelickie bywają cytowani przed sąd biskupi, aby zdali sprawę z swej wiary i nauczania; nigdzie nie są bezpieczni, ani w domu ani na ulicy, wszędzie szykany, obelgi od księży i pospólstwa; jednego pastora opadnięto zbrojno w jego własnym domu, ledwo go sąsiedzi obronili[1].
11. Dzieci zmarłych ministrów uważane są za nieprawego łoża, a dziedziczne ich dobra przekazane fiskusowi królewskiemu[2].
12. Jezuici wciskają się do miast pruskich, świeżo teraz do Torunia, zajęli tam probostwo i szkołę; „wbrew umowie miasta z biskupem zawartej i wbrew najdawniejszym prawom miasta, ukazują przywilej wiecznej darowizny praw patronatu

    magistraty i dziedzice i gorzej, bo „batami“ zapędzali lud katolicki do kościołów zabranych Katolikom w zbór zamienionych, psuli i wyrzucali grobowce nawet fundatorów katolickich, usuwali Katolików od urzędów miejskich, nie pozwalali się im osiedlać, wypędzali ze szpitali, z miasta Wtenczas to się nazywało „wolność czystej ewanjelii“, teraz nieznośny ucisk, gravamen.
    A jednak biskupi, opaci, klasztory, katoliccy dziedzice byli w prawie odbierać w swych miastach i dobrach heretykom kościoły, nie pozwalać budowy nowych zborów, wyrzucać kości nieboszczyków z grobowców, a chorych heretyków z szpitali Jakto, przecie się to sprzeciwia Chrystusowemu prawu o miłości bliźniego, uczuciu ludzkości! Nie uszanowali tego prawa i uczucia pierwsi różnowiercy, więc nie mogli apelować do niego. A nadto konstytucya warszawska 1573, jak to zaznaczyłem w rozdz. IV, dawała panom i dziedzicom najzupełniejsze prawo etiam in spiritualibus w swych dobrach, i to różnowiercom zarówno jak Katolikom Korzystali z tego prawa bardzo często różnowiercy, nie powinni się więc gniewać i skarżyć, gdy korzystać z niego chcieli Katolicy. Konstytucya ta to miecz obosieczny, ranił Katolików, ale mógł zranić i różnowierców.

  1. Było kilka wypadków zacytowania pastorów do kuryi biskupiej, wchodziło to w zakres przywróconej jurysdykcji duchownej, ale zacytowani nie stanęli i na tem się zwykle kończyło. Pastorzy z ambon napadali na katolicką wiarę i lżyli Katolików, za to ich spotykał odwet ludności katolickiej, u której herezye coraz bardziej szły w pogardę i nienawiść, a ta jest złym doradcą.
  2. Były to dzieci ministrów, ex-księży i ex-mnichów, którzy przecie prawowitych żon i dzieci mieć nie mogli, więc je też słusznie od prawa dziedziczenia wykluczono. Na takie zgodne z kanonami kościelnemi i prawem polskiem pojmowanie małżeństw ex-księży, dyssydenci się zgodzić nie chcieli, stąd ich gravamen.