Strona:Stefan Barszczewski - Obrazki amerykańskie.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

rzędem pończoszki lub stoją trzewiczki różnej wielkości. Wszedł Santa Claus kominem do domu i napełnia pończoszki lub trzewiczki uśpionej dziatwy. Odszedł, cisza w domu.
Różowy brzask poranku rozprasza cienie nocy. Dzień Bożego Narodzenia nadszedł. Dziatwa zrywa się z łóżeczek i spieszy do kominków.
— Czy Santa Claus nie zapomniał o nas?
Nie, nie zapomniał, bo oto przy kominku lalki, bębenki, strzelby, gry rozmaite, książki pięknie oprawne, mebelki... gdzieniegdzie rózeczka.
Dzieci wierzą, że im to ów staruszek siwobrody, co w renifery po śnieżnych obłokach jeździ, dla uczczenia dnia Bożego Narodzenia zostawił.
Niewinne złudzenie! W obecnych jednak, trzeźwych czasach i to złudzenie znajduje przeciwników.
— Niepotrzebne — powiadają — po co dzieci poić zabobonami!
W niektórych więc szkołach amerykańskich nauczyciele i nauczycielki kładą dziecinom w główki, co to za głup-