Strona:Stefan Barszczewski - Obrazki amerykańskie.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakto — odpowiada — moje własne nazwisko rodowe?
— Przyznam się, że połamałbym sobie język przy tej czynności.
Spojrzał na mnie z pogardą czy politowaniem, wyjął ołówek z kieszeni i napisał:
— Bjashchotovski.
Can you read it? — spytał.
Certainly! — zawołałem, przyjrzawszy się napisowi, i odczytałem go biegle.
— A jakże język pański, połamał się?
— Nie! — odparłem ze śmiechem.
— Pozwól więc pan powiedzieć sobie, że miljony panu podobnych obywateli amerykańskich zapominają przysłowia: „Kto zna dwa języki — ma dwa rozumy.”
— To znaczy, że mam nabyć waszego polskiego rozumu.
— Dlaczego nie? Nie śmiałbyś się pan wówczas z nazwisk, których wymówić nie potrafisz, nie wymawiałbyć Sienkiewitz, Padriuski, nabyłbyś łatwości nauczenia się innych języków, bo nasz jest tak obfity w dźwięki, że nawet z waszem the łatwiej sobie radę