Strona:Stefan Barszczewski - Polacy w Ameryce.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

ny na rzecz kościoła, jak wychodźca polski.
Wśród Irlandczyków i Niemców katolików znajdują się bogacze, łożący też hojnie na kościół, łatwiej atoli wydać im na ten cel tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy dolarów, niż chłopu polskiemu na wychodźtwie kilka dolarów; a jednak chłop ten polski, zarabiający w fabryce, kopalni lub przy robotach ziemnych, oskardem czy łopatą, przeciętnie 300 do 360 dolarów rocznie, wydaje na kościół od 40 do 60 dolarów co roku. Płaci na budowę kościoła, płaci na spłatę długów kościelnych, płaci za ławkę w kościele, płaci na szkołę parafjalną, płaci na fair’ach i piknikach parafjalnych. Żadna siostra zakonna, żaden ksiądz, zbierający składki, nie odejdą od drzwi jego z próżnemi rękoma. Choćby obarczony był liczną rodziną, choćby pracę miał licho płatną i ciężką, wychodźca płaci bez szemrania, bo uważa to sobie za obowiązek pierwszorzędny, bo to na chwałę Bożą.
Sewer w powieści swej „O świętą ziemię” znakomicie podchwycił rys chara-