Ta strona została uwierzytelniona.
POEMAT
- Tu z dalekiego miasta szum już tylko dolata
- zdyszany, jak z kotła; a w parku starodrzewu trzeszczą nad głową konary,
- gdy na placyku ubitym szczapy drwal rozłupuje, ten muskularny Anioł.
- Pęka czyjaś pierś, jak posągu. Wiadomo: gdzie drwa rąbią, lecą wióry.
- O, romantyzmie! piszę te słowa, jakby szeptały je duchy,
- gdy poniżej płachty zielonej, tuż u burej chmury,
- słońce, rozszczepione konarem, blask w źrenice sypie,
- że, oszukany, ledwo dojrzeć mogę nasyp
- stromy, który w Prusiech zwie się celowo, jak strzała: Damm.
- Prostoto! Anglicy pocieszają się przekleństwem: „Goddam“.
- Nic o tem nie wiem. Nawet nie byłem w Londynie.
- Zapomniał mnie przyjaciel z tamtych stron. — Czy żyje?
MARCHJA BRANDENBURSKA
Chmurno. Puszysto-bronzowa
kora, jak futro niedźwiedzia,
który łapą w dziuplę omszoną
po dzikich pszczół plaster sięga.