Strona:Stefan Pawlik - Wrażenia z Wielkopolski.pdf/10

Ta strona została przepisana.

mistyczne wyprowadzając wnioski[1]. Ubył wprawdzie niejeden zagon ziemi polskiej, czy na zawsze i czy zawsze z wielką stratą narodową, tego niestety nie mogę udowodnić i szkoda wielka, że ubył, szkoda każdej piędzi ziemi, ale któżby bronił „frymarczyków”, tej, zresztą nielicznej garści jednostek, sprzedającej ziemię dla osobistych zysków. Niech giną, bo to były nieuleczalnie chore organizmy, a niech tylko zdrowe, zdolne do rozwoju pozostaną, jako niezdobyte reduty. A na szczęście takich zdrowych, silnych organizmów coraz więcej w Księstwie, co nietylko sami widzieliśmy, ale co nam i wrogowie przyznają.
Utrudnienie warunków bytu, ograniczone i wyjątkowe prawa, w jakich tamtejsze społeczeństwo wogóle, a w szczególności sfery rolnicze przebywają i żyją, podniosło poziom intellektualny ogółu, wywołało wprowadzenie nowych, bardziej złożonych form pracy, wyższych form produkcyi i przemysłowej organizacyi. W społeczeństwie Wielkopolski, w którym ogół ludności zdobywa środki do życia zapomocą wysokiej techniki i w bardzo anormalnych warunkach społeczno-narodowych, zrozumiano wartość wiedzy, jej potęgę, czy w postaci bardziej utylitarnej technicznej czy też oderwanej podstawowej. I widzimy to na każdym kroku w Poznańskiem, bo tak rolnik, jak i hodowca bez względu na wielkość posiadłości, jak wreszcie przemysłowiec i robotnik, przekonywują się na każdym kroku o doniosłości naukowych zdobyczy, które podnoszą w wysokim stopniu wydajność pracy, zapewniają ich ochronę i t. d., wreszcie bronią ojcowiznę przed zalewem niemieckim.

Widzieliśmy i możnych właścicieli magnatów i jednowioskowych posiadaczy i kmiece gospodarstwa i zagrodników, a każdy z nich na swój sposób pojmując naukę stosował jej wyniki i prawdy w ramach własnego gospodarstwa. A obok tych dzielnych rolników, nie zasklepiających się jednakże li tylko we własnem gospodarstwie, lecz czynnych na wielu bardzo polach pracy kulturalnej i społecznej, stoją zwarte, ramię w ramię, liczne rzesze ludności miejskiej, już to wyzwolonych zawodów (lekarze, adwokaci i t. d.) już to przemysłowców i rzemieślników, wreszcie bardzo wybitnie na tem polu pracujące duchowieństwo.

  1. Zob. Dr. J. B. Marchlewski. Stosunki społeczno-ekonomiczne w ziemiach Polskich Zaboru Pruskiego. Lwów, 1908.