Strona:Szlachcic Zawalnia (1844—1846). Tom 1.pdf/36

Ta strona została przepisana.

tak, że była to figura odświętna, uroczysta, nie raz do godności laureata podnoszona. Wtedy to napisał znamienite poema o Pasie Wenery, w którém narzekał na brak miłości w nowsze czasy, a wymuskawszy ją na wzór klassyczny, pozyskał oklaski wspóltowarzyszów.
A gdy pod czas wakacji, wracał w progi domowe, między szlachtę okoliczną, tenże sam szatanek poezji, objawiał się pod inną formą: wtedy brał się za pędzel, malował widoki i karykatury, a stosując swój talent do pojęć otaczającéj go sfery i potrzeby miejscowéj, wymyślał rubaszne obrazy, na wielką pociechę szlachty zaściankowéj. Za to był od niéj lubionym powszechnie, i żadne fety domowe, żadne imieniny, urodziny, złote i srebrne wesela, nie obeszły się bez naszego Oratora i Wierszopisa. Biednego bursaka szlachta porywała z rąk do rąk i wynagradzała podług ubogiéj swéj mo-

    roku przedmiot. P. Abramowicz rodem Białorusin, biorąc się za przedmiot wcale nowy u nas i dotąd nietknięty, jeżeli go poprowadzi dobrze, może stworzyć rzecz wcale oryginalną i zająć wyłączne miejsce w kosmopolitycznéj muzyce europejskiéj. Wyjątki, któreśmy słyszeli, zachwyciły nas równie jak wszystkich słuchaczów, ziomków Kompozytora, którzy o prawdzie melodji narodowych najlepszy sąd wydać byli w stanie. Kompozycja ta, któréj na ten raz inaczéj nazwać nie umiemy jak poematem, będzie pomieszczoną w 3cim Tomie Rocznika Literackiego, na r. 1845.