Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/170

Ta strona została przepisana.
168
SZPIEG

— Stóy, matko Flanagan stóy! może czatsem Szpiega w kieszeniach swych wynosisz?
— Opętany szaleńcze! odpowiedziała Szynkarka, któréy głos się zmienił ze złości, wszystkie członki ciała drżały, znać dla téy saméy przyczyny: nie słyszysz go chrapiącego w mém łóżku! tak obchodzicie się ze mną! z kobietą uczciwą! iakiegoś nieznaiomego człowieka postawić w méy sypialnéy izbie, i to bez mego pozwolenia! poczekaycie, nauczę ia was, iak się z kobietami uczciwemi obchodzić macie!
— Ah! chyba nie wiesz, że ten człowiek, iutro z rana ma bydź powieszony! cicho, nie przeszkadzay mu, niech spi spokoynie, iutro lepiéy on zaśnie.
— Na dół z rękami piianico! rzekła szynkarka broniąc butelki, którą iéy szyldwach wydrzeć usiłował. Idę obudzić kapitana Lawton, zapytać się go iakim prawem wkwaterował mi iakiegoś włóczęgę do méy