Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 18.djvu/9

Ta strona została skorygowana.
—   495   —

dzień zaświtał, powyłazili Miztekas jeden za drugim z jaskini.
Każdy niósł ciężar na sobie, po czym wszystko złożyli razem. Były to przepyszne szmaragdy, i diamenty, bryły złota i łańcuchy.
— Zawińcie to w koce — rzekł Bawole Czoło — i nałóżcie na konia. Jest to podarunek Mizteków dla jednego jedynego białego, który widział te skarby królów, bo ja mu na to pozwoliłem. Niech będzie z tym szczęśliwy.
Gdy koń był załadowany, zasypano wejście do jaskini i złożono ponowną przysięgę: milczeć. Po czym wsiedli na konie i odjechali.
Podczas jazdy Tekalto był dziwnie ponury i milczący. W duszy jego odnawiały się wszystkie zdarzenia dni ostatnich, dotyczące jego i przyjaciela.
Szczególnie leżał mu na sercu los Grzmiącej Strzały, o którego wyzdrowieniu wątpił.
Koń jego, znający dobrze drogę, poniósł go sam bez kierowania do hacjendy, gdzie już zło żyli Grzmiącą Strzałę.


Rozdział dwunasty.
ŻYWCEM POGRZEBANY.

Gdy Apacha powrócił z góry El Reparo, gdzie zostawił Bawole Czoło, do hacjendy, znalazł