Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 69.djvu/18

Ta strona została skorygowana.
—   1934   —

— Czy mówiłaś także komu innemu o swych podejrzeniach? — zapytał.
— Nie; tylko mamie. Pozostali nie powinni o niczym wiedzieć. Przeszkodziliby ci może poskromić przeciwnika, a wszak musisz to uczynić.
— Różyczko, jesteś bohaterką! zawołał z zapałem.
Cieszyłabym się, gdybyś spełnił moją niewielką prośbę: ukarz tych ludzi, ale nie zabijaj ich! Zgoda?
— Chętnie ci przyrzekam.
— To mnie cieszy. W podzięce pocałujesz mi rękę.
Wyciągnęła ręce, uśmiechnęła się i skinęła przyjaźnie, skoro przycisnął je do ust.
— Co powiesz matce?
— Wszystko. Nie sądzisz chyba, że przemilczę coś przed nią?
— Uchowaj mnie Boże, ty czysta, szczera duszyczko! — zawołał z przelewającym się po brzegi uczuciem. — Powiedz wszystko, ale powiedz także aby jej nie przerazić, że wyzwanie jeszcze nie nastąpiło, i dlatego proszę o dyskrecję.
— Stanowczo Mama spełni twoje prośby. Dobranoc, drogi Robercie.
— Dobranoc, moja droga, wierna Różyczko!
Wyciągnęła doń ręce i zbierała się do wyjścia. Na progu przystanęła, odwróciła się i rzekła z dziecięco pięknym uśmiechem:
— Zapomniałam o rzeczy bardzo ważnej! Skoro jesteś moim rycerzem, muszę postępować jak da-