Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 82.djvu/9

Ta strona została skorygowana.
—   2287   —

Cesarz skinął ręką i zwrócił się do Miramona:
— Generale, pan sprowadził tego człowieka. Czy jest pan przekonany o prawdziwości jego słów?
— Tak. Całkowicie.
— To mi wystarczy.
Zwracając się do Meji, rzekł:
— Ta pani nie jest mi już potrzebna. Może ją pan odprowadzić.
Zacisnąwszy pięści, Mejia skłonił się nisko cesarzowi i wyszedł wraz z Emilią, pozostawiając swego wroga i rywala.
Zdrajca uprzedził go znowu!
— Musimy poznać tę kobietę — rzekł Miramon do Orbaneza, gdy znalazł się w jego pokoju.
— Bezwarunkowo. — Pozbawimy Mejię dowodów, cesarza zaś i generała człowieka, któryby im dopomógł do ucieczki. Trzeba będzie rozpuścić pogłoskę, iż uciekli potajemnie. Cesarz wtedy będzie przekonany, że skłamali i uciekli przed odpowiedzialnością. Czy wie pan, gdzie sennorita Emilia mieszka?
— Owszem. U starej sennory Mirandy. Jestem jej kuzynem; znam ten dom dokładnie.
— Czy może pan dziś wieczorem wywabić niepostrzeżenie Emilię z domu?
— Jestem gotów. Cóż dalej?
— Cesarz nie powinien się niczego domyślać. Poślemy ją do Tuli i wytoczymy proces jako szpiegowi. Pułkownik Lopez jest człowiekiem pewnym