Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/138

Ta strona została przepisana.

Spychalskiego czy innych więźniów, nie mówiąc o dokumentach operacyjnych sprzed aresztowania danej osoby lub dotyczących osób „związanych ze sprawą”, ale pozostających wciąż na wolności. Zwłaszcza w początkowym okresie śledczy i funkcjonariusze operacyjni słabo orientowali się w niuansach czy to organizacyjnych (np. struktur kontrwywiadu AK), czy personalnych (kto kogo i od kiedy znał, jakie były stosunki osobiste w danym środowisku), a nawet politycznych. Pod pewnymi względami dotyczyło to także najwyższych rangą funkcjonariuszy: minister (Radkiewicz), wszyscy wiceministrowie (Mietkowski, Lewikowski, Romkowski, Świetlik) i najbardziej zainteresowani dyrektorzy czy wicedyrektorzy (Fejgin, Piasecki, Brystygierowa, Światło, Józef Kratko, Józef Czaplicki), a także Berman, wojnę spędzili w Związku Sowieckim i kiedy pojawili się w Polsce mieli raczej kiepską orientację w działalności podczas okupacji i okolicznościach wielu wydarzeń. Wiedza przeciętnego śledczego czy „operatywnika” na ten temat kształtowana była z jednej strony przez polityczne czy ideologiczne klisze, takie jak współpraca „faszystowskiej” AK z Gestapo czy „zapluty karzeł reakcji”, z drugiej powstawała na podstawie... przesłuchań oraz informacji udzielanych przez agenturę, która z zasady mówiła to, czego od niej oczekiwali prowadzący ją funkcjonariusze. Ci zaś, zwłaszcza niżej postawieni i młodzi — a było takich coraz więcej — nie mieli właściwie żadnej wiedzy o utarczkach czy walkach frakcyjnych między komunistami, informacje zaś, które posiadali, pochodziły z broszur propagandowych, głównie ze sławetnego Krótkiego kursu historii WKP(b), który w Polsce ukazał się w 1949 r. Wiedzę starano się uzupełniać na szkoleniach partyjnych, ale prelegenci w zasadzie opierali się na tych samych materiałach. Narzekano też, że szkolenia odbywają się po godzinach pracy, kiedy wszyscy — łącznie z prelegentami — są zmęczeni. W dodatku Światło, który był niezwykle wymagający wielokrotnie wydłużał dzień pracy. Można sobie wyobrazić, że pewna część słuchaczy, zwłaszcza śledczy czy zajmujący się obserwacją, po prostu drzemała podczas tych prelekcji. Nie lepiej było na zebraniach komórki partyjnej, podczas których wygłaszane były polityczno-ideologiczne referaty.
Pierwiastkowe informacje zbierane przez funkcjonariuszy śledczych były kumulowane na wyższym szczeblu, skąd z kolei przekazywano je w formie owych „notatek” jeszcze wyżej. Udało mi się ustalić, że materiały sporządzane przez Światłę otrzymywali bezpośrednio Radkiewicz, Romkowski, Różański (jako dyrektor Departamentu Śledczego) oraz sowietnik, którym przez dłuższy czas był płk Nikołaszkin, ten sam, pod którego komendą przeprowadzono w marcu 1945 r. „operację Witos”, a więc stary znajomy Światły. Niewątpliwie część tych notatek — na pewno wszystkie ważniejsze, czyli dotyczące kluczowych „spraw” — trafiała do członków Komisji ds. Bezpieczeństwa, którzy otrzymywali także protokoły istotniejszych przesłuchań czy wręcz transkrypty zapisów magnetofonowych, wyciągi z informacji składanych przez agentów celnych oraz z materiałów operacyjnych. Romkowski i Fejgin odbywali też przesłuchania