Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/99

Ta strona została przepisana.

Jakkolwiek konspiracja została w znacznym stopniu rozbita, to resztki, które z niej zostały (a było to wciąż niemało) próbowały odbudować się po zadanych ciosach. Krakowski WUBP nie próżnował więc i prowadził, teraz głównie przy pomocy agentury i inwigilacji, kolejne rozpracowania. Jedną z jego ofiar stał się Leon Lech Beynar, znany bardziej jako Paweł Jasienica, do lata 1945 r. oficer w V Brygadzie Wileńskiej AK, który — choć już nie działał w konspiracji od trzech lat — został aresztowany w „kotle” w Krakowie 2 lipca 1948 r. Wyłapywano też pojedyncze osoby lub małe grupy aktywne w podziemiu, m.in. 9 kwietnia 1948 r. aresztowano Mieczysława Huchlę, ostatniego prezesa Okręgu Krakowskiego WiN, co definitywnie zakończyło działalność tej formacji w Małopolsce. Siłą rzeczy głównym, choć nie jedynym, przeciwnikiem stał się PSL. Istotnym wydarzeniem w walce z PSL było przeprowadzenie właśnie w Krakowie jednego z najważniejszych procesów pokazowych tamtych lat. Chociaż stery procesu dzierżyli bonzowie z centrali (m.in. Józef Różański, dyrektor pionu śledczego MBP), akt oskarżenia, a przynajmniej część „ideologiczną”, napisał czołowy komunistyczny propagandzista Roman Werfel, a przed Wojskowym Sądem Rejonowym przedstawił go zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego, Stanisław Zarako-Zarakowski, to jednak znaczną część śledztwa prowadziły komórki WUBR one też — zresztą jeszcze w 1946 r., przed przyjazdem Światły — dokonały pierwszych aresztowań. Proces trwał niemal miesiąc (11 sierpnia-10 września 1947 r.), a jego zadaniem było połączenie na ławie oskarżonych ludzi z niepodległościowej konspiracji i działaczy PSL. Tak więc obok 12 członków WiN, w tym drugiego z kolei komendanta Zarządu Głównego, płk Franciszka Niepokólczyckiego, stanęło przed sądem pięciu działaczy PSL, w tym Stanisław Mierzwa, jeden z bliższych współpracowników Witosa, przewodniczący krakowskiego Zarządu Wojewódzkiego i zastępca sekretarza generalnego PSL. W trakcie procesu Światło zatwierdził i skierował do realizacji plan „Akcji A-Z”, której celem było — jak to sformułowała na jednej z odpraw w MBP Julia Brystygierowa, dyrektor V Departamentu – „złamać kręgosłup reakcji peeselowskiej”. Krakowski Wojskowy Sąd Rejonowy, dzięki aktywności bezpieki, był zawalony sprawami: w 1947 r. za „przestępstwa szczególne”, czyli polityczne (w tym także zbrojne), skazał ponad 1,4 tys. osób, a w 1948 r. ponad 900. W tych latach współpraca między WUBP a Wojskową Prokuraturą Rejonową układała się dobrze, może dlatego, że na jej czele stał znajomy Światły z więzienia św. Michała, starszy nieco od niego Oskar Karliner, niedoszły (z powodu aresztowania) prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Być może kolega ze studiów Marii Fleischfarb.
Jak ustalono w 1954 r., Światło w Krakowie był w osobistym kontakcie zaledwie z paroma tajnymi współpracownikami, w tym z jednym z PPS, i jednym „ze środowiska poakowskiego”, ale w zasadzie wszystkie lub większość ważniejszych działań operacyjnych i agenturalnych przechodziła przez jego ręce w trybie nadzoru. Wiadomo też z tych samych ustaleń i z dokumentów WUBR że co najmniej kilkakrotnie sam kierował aresztowaniami i rozpo-