Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/376

Ta strona została przepisana.

i po mojej stronie
więc to nie ten dochód
i jest to chwila kiedy śmierć
trzymająca w paszczy
zrywające się wiecznie skrzydło nike
z zębów je wypuszcza i to skrzydło
trzykroć się obraca w gęstniejącym słońcu