Strona:Ulicą i drogą.djvu/050

Ta strona została uwierzytelniona.
BAŚŃ


 
Zorzy zarzewie w chmur popiele gaśnie...
Do mety doszły słońca chyże źrebce...
Nas jeno dwoje — — cisza — — ja ci szepcę
Zaczarowane i tęczowe baśnie.

Wsłuchał się wieczór — czasem liść przyklaśnie —
A ty mnie słuchasz, jak gdyby pochlebcę:
„Gdzieś na zaklętej, zamorskiej wysepce
„Żyła królewna — liczkiem lśniła kraśnie.
 
„Podobno owa wróżka tajemnicza
„Miała niebieskie, rozmarzone oczki
„I smukłą szyję i jasne warkoczki...

„Oczarowała niemi królewicza,
„Który, swą duszę oddawszy jej w najem,
„Wyrzekł się władzy nad zaklętym krajem“.

1914